Witam!
Niestety chyba i mnie dopadł temat hydraulicznych popychaczy zaworów
Piszę chyba, ponieważ specem nie jestem, ale czytając Wasze posty odnoszę wrażenie , że to niestety jednak TO, ale chętnie opisze mój przypadek i czekam na falę Waszych pomysłów, sugestii i rad
A mianowicie, w ubiegły wtorek pojechałem w miasto, tj. szpital (około 7km), jak niby nigdy nic, auto zostawiłem na parkingu. Żona wieczorem odebrała auto i postawiła je na parkingu pod domem. Uznaliśmy, że nie będziemy odpinać klemy, tylko pod moją nieobecność odpali Probka raz na 2-3 dni. Ja dzisiaj uznałem, że zejdę do niego, aby go odpalić i przy okazji zmienić miejsce postojowe. Otworzyłem, przekręciłem kluczyk i.....MASAKRA
Niczym traktor czy trabant
Zgasiłem silnik i pomyślałem, że to wygląda tak jakby palił na 2-3 gary, zamiast 6. Uniosłem maskę -docisnąłem każdy przewód, mówię sprawdzę olej, patrze no jest min. ok dolałem około 300-400ml, mówię sprawdzę jeszcze płyn chłodzący bo ten to akurat sprawdzam najrzadziej, no niestety bagnet ledwo muskał cieczy, ale jej dotykał (temperatura podczas jazdy-zawsze w normie). Odpaliłem i z chwili na chwile, traktor zaczął zanikać, jednak metaliczne stukania z okolic pokrywy zaworów trwać trwają i nie ustępują jak miało to miejsce dawniej
Dodatkowo co jakiś czas silnik dostaje lekkich wibracji
Dodam jeszcze , ze z jakoś na przestrzeni 2 ost. tygodni miałem dość dziwne dwie sytuacje, a mianowicie, ze nie mogłem odpalić auta. Dopiero za 5 czy 6 razem mi załapał. Potem temat zdechł i palił normalnie, zresztą dzisiaj też za pierwszym razem. Zatem CÓŻ TO MOŻE BYĆ? Tylko nie utwierdzajcie mnie w tym, że to faktycznie to bo będzie MEGA LIPA
Jeśli już tak to powiedzcie, jakie dajecie rady krótkoterminowe, tzn. co zrobić aby auto jeszcze zdołało pokonać z 1000-1500km? Wymiana oleju? Jakiś specyfik dolać do oleju? No i oczywiście jeśli to ta czeka mnie naprawa to jaki jest ewentualny koszt i gdzie oraz jakiej firmy polecacie części?