Fatum "jakie" ??? ... "Cy cóś" ?
Właśnie wróciłem z Przysuchej do Żydowa Edmundem (Mondeo) .
Od jakiegoś czasu (2tygodnie) dzwoniło mi coś tak jakby blaszka o tłumik , ew. cichy dzwonek rowerowy .
Jak zawsze nie było czasu by zajrzeć i sprawdzić "co w trawie piszczy" .
Autko odmówiło współpracy ...
Cóż , czego Tomuś nie przewidział - na co nie miał czasu , za to Tomasz zabuli .
Pasek po tych 2 tygodniach "dzwonienia" był o 1/2 węższy ! .
Przysuski "szpenio" określił cenowo wymianę pasków na 350 zeta i mimo tego , że ma całkiem ładny warsztat to i tak będę mu na karku siedział podczas naprawy .
... A dziś :
Pierwsze kroki skierowałem do niesławnego serwisu Mazdy i choć szczególnie płochy nie jestem to po usłyszeniu ceny (850zł) za sam napinacz i ok 300 za jakiś włoski pasek , uciekłem
.
Nieco później popytałem w innych miejscach i mimo tego , że już ceny nie wyglądały tak odstraszająco to i tak zastanawiam się nad zaopatrzeniem się na Allegro .
Tak jak Vitek , na pewno wymienię cały zestaw - bo naprawdę przykre jest gdy autko umiera w szczerym polu a człowiek nie ma pojęcia gdzie (czy do kogo) w niedzielę/poniedziałek o 1:30 zadzwonić .
Ludzie ! Pamiętajcie : Probe jest jak żona - nie lubi gdy się jej mówi : "Potem kochanie"
Fotorelacja z naprawy w piątek