Szczęście nie trwało długo (jakiś miesiąc). Obroty zaczęły falować, gaśnie na jałowym i pożarł olej w zastraszającym tempie. Dzięki bogu udało mi się dojechać do domu i go nie przegrzać. Poprzedni właściciel mówił, że wszystko było robione na bieżąco i auto pojeździ mi jeszcze kilka latek bez problemu

. Coś mi się wydaje, że przejadę się do niego na poważną rozmowę

Teraz pytanie do Was drodzy klubowicze. Czy ktoś z Was ma jakiegoś znajomego mechanika we Wrocławiu, który nie odwali fuszerki i nie doprowadzi mnie do bankructwa (dwa serwisy naprawę wyceniły na 5000 zł.)? Za pomoc stawiam litra
