

Mam problem z moim 300konnym furaczem i potrzebuję pomocy !!! nitro turbo i te sprawy, Kocham ten wóz ale przez częste usterki po prostu kiedyś go spalę... Ale do rzeczy

Po przejechaniu 50km ni z tąd ni z owąd zapalił mi się check engine i tak mu zostało... Po każdym odpaleniu zapalał się i świecił aż do zgaszenia auta. Dziś doszły nowe objawy - patrz usterki: ledwo do domu wróciłem po zrobieniu 10km.
Z moją kobietą byłem obejrzeć przyczepę kempingową (wakacje tuż tuż i noszę się z zamiarem kupna takowej)- w drodze powrotnej takie oto niespodzianki zafundował mi probas.
Jadę sobie przez wioskę zwaną Krakowem i nagle wskaźnik obrotów zaczął wariować, opadał do zera i wzosił się do 3000 i tak przez paręnaście sekund po czym zdechł... na zerze, następnie przyszła kolej prędkościomierz, i te same objawy czyli skakał 0km - 80km parę razy i zdechł, ale to nie wszystko... poza stale świecącym chekiem nagle po oczach zaczęła razić pomarańczowa kontrolka ABS-u, myślę sobie Pięęęęknie... ale do domu jeszcze 3km też muszę się dotoczyć, na końcu zdechł akumulator - wskaźnik poniżej zera, kontrolki checka oraz ABSu ledwo widoczne prawie znikły, ludzie zaczęli walić mi długimi, że niby bez świateł jadę, auto przestało przyspieszać,- ja mu gaz a tu zero odzewu tylko delikatne szarpanie i bulgotanie z wydechu, ledwo na 2jce dokuśtykałem pod dom, wrzucam luz... (obroty równe nie skaczą) wysiadam lampy przednie ledwo się tlą, tylne podobnie, sprawdzam kierunki - brak, lampy zgasły, zamknąłem oczka - już się nie otworzyły... zgasiłem silnik, centralny z wielkim wysiłkiem opuścił rygielki w drzwiach. Z mojej strony poleciało parę k*rw, a że miałem w święta inne obowiązki auto zostawiłem w takim stanie pod domem. Moje pytanie brzmi.. WTF??
