Jakiś rok temu kupiłem silnik od 2Ya, stan idealny, zero wycieków itd,
przebiek trochę ponad 90 tys. anglik z MX6. Pojeździłem trochę na oleju który był wlany, oczywiście standardowo, zaczęły się delikatnie pocić uszczelki pod deklami, oleju widocznie nie ubywało, ale po przejechaniu palcem po deklu, było wilgotno. Nie miałem zamiaru/chęci/ochoty/czasu się za to zabierać zwłaszcza, że miałem już przeboje z tym wcześniej (S_H_A_D_O_W

) Temat zwyczajnie odpuściłem, zwłaszcza że nie lało się jak to zwykle bywa.
Przyszła pora na wymianę oleju, zalałem VALVOLINE 5W40 MAXLIFE z tymi wszystkimi magicznymi uszlachetniaczami, które to rzekomo zapobiegają przeciekom, spulchniają uszczelki itd. Bardzo w te cudowne właściwości nie wierzyłem, ale jakież było moje zdziwienie, gdy po jakimś 1000 km na tym oleju, przyjrzałem się dokładnie uszczelkom i nie zauważyłem żadnych wilgotnych wycieków. Złapałem nitro, wymyłem dookoła dekle zaworów, teraz mam już ponad 5000 na tym oleju i nigdzie nie widzę nawet śladu pocenia. Z tego co widzę to również nie ma zjawiska jako takiego "brania" oleju. Wlałem 4,5 L wskaźnik pokazywał FULL, po 5000 w dalszym ciągu jest FULL, jedynie olej zmienił nieco barwę
też z czystym sumieniem polecam olej Valvoline MAXLIFE

Jego lepkość to już indywidualna sprawa, ale jestem pewien, że nie będziecie rozczarowani
