
Moje autko dopadła ta przeklęta choroba Wściekłych Krów, która atakuje aparaty zapłonowe.
Moduł zapłonowy odmówił posłuszeństwa.
Wczoraj wieczorkiem spotkaliśmy się jak to bywa w zwyczaju na poniedziałkowym Route. Wszystko było pięknie, autko śmigało jak zawsze pełne energii. Zaparkowałem i wszystko jak na razie OK, w międzyczasie odpalałem je jeszcze ze dwa razy i też OK, ale niestety nastał moment rozstania i pożegnań, odpalam a tu WIELKIE NIC.

No cóż, tylko jedna myśl nastała w głowie


Tak, więc teraz jestem kolejną osobą potrzebującą pomocy samego siebie, Voodoo HELP.

Jak to powiadają szewc bez butów chodzi
Zamiast się zabezpieczyć i mieć przy sobie zestaw naprawczy wierzyłem, że mnie to nie dosięgnie.
Tutaj muszę podziękować bardzo Robertowi, który powinien był już dawno być w domu, a zamiast tego holował mnie ponad 30km.
DZIĘKUJE



Oczywiście dodatkowo przeprosić Pelota, który wybrał się do Route ze mną i niestety przez to bardzo późno poszedł spać, a do pracy miał wstawać o 04.00 rano.
PRZEPRASZAM



Niestety zaczyna się problem


I jeszcze jedno, a może najważniejsze.

Przestrzegam wszystkich posiadaczy aparatów zapłonowych z oznaczeniami KL01 dla silnika V6 i FS dla R4 (występowanie w rocznikach '93,'94), że te upału mogą im strasznie zaszkodzić.
Ostatnio mamy niezły wysyp w tym temacie, a raczej końca nie widać.
O ile możecie, zaopatrzcie się w zestaw naprawczy. Zróbcie sobie to sami, zlećcie komuś według schematów z netu i woźcie ze sobą.
Całość nie ma na celu jakiejś reklamy tego, że ja też je robię, ale jestem już drugi raz w takiej sytuacji i nie należy ona do przyjemnych.
Gdybym to zrobił, nie było by teraz tego tematu.


Wpięcie trzech kabli i jadę dalej.
